niedziela, 11 października 2020

28. W objęciach Morfeusza - wyzwanie 1

    Realizuję pierwsze wyzwanie, które przyjęłam od Nephilimke. Wielkie dzięki i daj znać, czy sprostałam zadaniu, a polegało ono na: napisz opowiadanie, które będzie tajemnicze i w mrocznym klimacie, ale nie możesz zawrzeć żadnego głównego bohatera. Mogą się przewijać postaci, ale opowiadanie ma mieć samych epizodycznych bohaterów i maksymalnie czterech. Postawiłam na króciutki tekst w nieco melancholijnym wydaniu. Zapraszam.

***

W objęciach Morfeusza - wyzwanie nr 1

Mózg psychopaty znacznie różni się od normalnego, ludzkiego. Gwałt, a nawet i zabójstwo są dla niego czymś zwyczajnym, jak najzwyklejsze w świecie śniadanie. U zdrowej na umyśle osoby takie rzeczy wywołują wstręt, czy nawet i strach. Od razu kreujemy w głowie mnóstwo obrazów, które są dla nas koszmarne i wzbudzają niesmak. Grymas na twarzy jest odruchowy i właściwy. U psychopaty wywołuje jednak delikatny, a czasem i szeroki uśmiech. W oczach goszczą małe iskierki. Wzrasta podniecenie. Poczucie żalu, czy winy nie istnieje. Brak jakiejkolwiek empatii powoduje, iż są istotami całkowicie zimnymi, pozbawionymi jakichkolwiek skrupułów.

*

Nikt nie spodziewałby się, że w tak małym mieście, jak Greenbell zacznie się dziać coś, co zmrozi krew w żyłach u mieszkańców. Wszystko zaczęło się od jednego zaginięcia, które wywołało niemałe zdziwienie u miejscowych. Policja zebrała wszelkie możliwe siły i środki, by odnaleźć nastoletnią Claire Fitzpatrick. Niestety bezskutecznie. Miasto ogarnęło fatum, które nie miało zamiaru go opuścić. Nie minęło kilka dni, a na komendzie zjawiła się kobieta – odziana w długi, jesienny płaszcz koloru bursztynowego i niewielkim kapeluszu. Krótkie ciemne włosy wystawały spod nakrycia głowy. Jej oczy były czerwone, a zarazem popuchnięte. Łkała cicho i pociągała nosem. Jeden z policjantów – dyżurny otworzył niewielkie okienko, nachylając się w stronę płaczącej nieznajomej. 

– Nie ma jej… – wymamrotała, szlochając.

Kolejne zawiadomienie – zawiadomienie o zaginięciu. Następne poszukiwania. Wzmocniono siły poszukiwawcze. Coś się dzieje, ale nadal żadnych wieści o dwóch zaginionych dziewczynach. 

Claire Fitzpatrick i Anne Gillies znajdowały się na nagłówku każdej miejscowej gazety. Pisano o nich z nadzieją, współczując rodzinie i krewnym. Nic tak nie zasmuciło miasta, jak nowina o tych zaginięciach.

Nagle przełom w poszukiwaniach. Ktoś zadzwonił na komendę, by zgłosić nadzwyczajne znalezisko. Policja szybko zmierza na wskazane miejsce i… zastaje coś, co wstrząsa miastem jeszcze bardziej. Jeden z policjantów zamarł, gdy to zobaczył. Krew odpłynęła mu z twarzy i pobladł momentalnie. Wydawało się, jakby mrok ogarnął całe miejsce i wszystko nagle straciło kolory, poszarzało. Nie mógł wymazać z pamięci obrazu, który ujrzał. U jego stóp spoczywały dwie młode dziewczyny. Jedna z jasnymi, tlenionymi włosami, a druga z ognistymi, falowanymi. Nie trudno było je rozpoznać. Leżały niewinnie z zamkniętymi oczami, utulone w objęciach Morfeusza. Ubrane w białe sukienki, przylegające do ich drobnych sylwetek. Wszystko wydawałoby się takie zwyczajne, gdyby nie fakt, iż ich serca zostały usunięte z klatki piersiowej. Organy mieściły się w dłoniach dziewcząt, z których kapała ciemnoczerwona ciecz. Marmurkowe sukieneczki pokryte były drobnymi, karmazynowymi plamami, tworząc różnego rodzaju mozaiki. Coś niesamowitego, a zarazem wstrząsającego. Zapadnięte policzki, sina skóra i powstałe plamy opadowe, niczym róże cmentarne. 

Zadawano sobie pytania: Dlaczego to zrobił? Jak można dopuścić się tak brutalnego, a jednocześnie bestialskiego czynu? Kim trzeba być, by zamordować dwie młode dziewczynki?

Na te pytania tylko on znał odpowiedź. Cieszył się jak małe dziecko, które otrzymało nową zabawkę, gdy wykonał pierwsze zadanie. Rozpoczął dzieło. Musi dokończyć to, co zaczął. Nie może teraz przestać, prawda? Będzie tego więcej, a oni go nie powstrzymają. Jest od nich o jeden krok dalej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz