poniedziałek, 3 stycznia 2022

40. Oby był ciut łaskawszy

    Wchodzę w nowy rok z czterdziestą już notką. To nawet sporo, jeśli chodzi o mnie i nadal zamierzam działać z tym blogiem, który jest pewnego rodzaju moim prywatnym dziennikiem. Przemyślenia, bzdeciki, krótkie opowiadania; to właśnie tutaj znajdziecie. Mogłabym rzecz nowy rok, nowa ja, ale jakoś nie bardzo w to wierzę i nie chcę się oszukiwać. Czy podjęłam jakieś postanowienia? Jak na razie to przetrwać. Przetrwać ten kolejny rok i jakoś dotrwać do następnych świąt, bo te minione nie należały do najprzyjemniejszych. Wizyta w szpitalu, a później śmierć bliskiej osoby. Tak zakończył się ten cholerny rok. Mogę tak o nim powiedzieć, bo przez to zwieńczenie tak go nazwałam. Co prawda wydarzyło się także wiele dobrego, jednak tych złych rzeczy było najwięcej... Mam nadzieję, że ten 2022 rok będzie chociaż ciut łaskawszy.
    Wrócę niebawem do pisania, a przynajmniej mam taką ochotę. Ostatnie wydarzenia sięgnęły zenitu i z tego względu popadłam w kolejną już chandrę, czy nawet załamanie. Czy ja kiedykolwiek będę mogła w pełni normalnie funkcjonować? Codziennie od kilku miesięcy zadaję sobie to pytanie, ale jakiś czas temu znowu było gorzej. Wyniki mam nienajlepsze. Objawiają się kolejne problemy. W mojej poprzedniej notce pisałam o moim przyjacielu. Musiałam zerwać z nim kontakt, bo nienawidzę współczucia i użalania się nade mną. Nie użalajcie się proszę. Możecie życzyć mi jedynie zdrowia i wytrwałości. Nie piszę tego tutaj, by ktoś napisał mi, że współczuje. Piszę, bo łatwiej jest mi później udźwignąć ten ciężar. Nawiązując do nowego roku, najszczersze życzenia na wszystkich, którzy tutaj zaglądają. Trzymajcie się ciepło i przede wszystkim zdrowo. Śmiałam się czasem, gdy babcia życzyła mi zdrowia, zdrowia, zdrowia. Teraz to ma sens, kiedy najbardziej go potrzebuję.


2 komentarze:

  1. Hej, hej
    Zdrowia na pewno ci życzę :) i to jak najwięcej! Użalać się nie będę, w żadnym bądź razie, bo dobrze Cię rozumiem :) i fakt, że łatwiej Ci coś znieść, kiedy piszesz. Ja zmagam się z depresją, regularne wizyty u psychiatry jakoś mi pomagają, czekam na terapię, biorę leki i jakoś leci... Zajmuję czas pisaniem czy rysowaniem i powiem Ci, że to naprawdę pomaga, ta ucieczka od rzeczywistości. Sama mam chorób więcej niż włosów na głowie heheh. Może wizyta u specjalisty też by Ci pomogła lepiej zwalczyć tę chandrę? Nakierowałby Cię na drogę "normalności", pozwolę sobie tak to nazwać, ale w żadnym bądź razie nie mam niczego złego na myśli ^^ po prostu nie wiem, jak to w słowa ubrać. Ja święta spędziłam w domowej izolacji covidowej heh, niemal całe przespałam i do tej pory mam efekty, chociażby okropny ból płuc, a z astmą jest trochę ciężko :P.
    Widzisz, trochę ja się poużalałam nad sobą hehe.
    A podsumowując to chyba najlepiej po prostu zająć czymś myśli, skupiać się na tych drobnych rzeczach, które cieszą, jak pisanie np :) to jest chyba moja jedyna rada w tym trudnym okresie, przynajmniej ja jakoś sobie z tym radzę w ten sposób

    Życzę jeszcze raz dużo zdrówka, wszystkiego co najlepsze i samych chwil radosnych, motywujących do wstania z łóżka pełnią sił 💜💜💜💙💙💙❤️❤️❤️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdrowie się na pewno przyda, dzięki wielkie! :3
      Ostatnio też skorzystałam z rad terapeuty i faktycznie jest dużo lepiej.
      Święta z covidem to coś strasznego, współczuję...
      Zgadzam się - trzeba wziąć się za pisanie, albo za coś, co sprawia przyjemność.
      Dzięki jeszcze raz :*

      Usuń